sobota, 15 lipca 2017

Dziwna? cz.5 Niechciana....

Leżąc w swojej sali zasypiając powoli nagle ktoś otworzył drzwi. To byli rodzice Patrycji myślała, że się bardziej ucieszą z tego, że nic jej nie jest.Zerwała się z łóżka żeby przytulić rodziców na przywitanie ale oni cofnęli się o krok do tylu, stanęła przed rodzicami zastanawiając się o co chodzi. Mieli niezadowolone wyrazy twarzy, mama z okropnie złą miną uniesionym głosem powiedziała do taty 

-NO POWIEDZ JEJ, PROSZĘ.

Patrycja z jeszcze większym zainteresowaniem i nie pewnością stanęła przed rodzicami mówiąc

-Coś się stało?

A wtedy tata nerwowo odpowiedział
-Jeszcze pytasz?!Stwarzasz same problemy, dzwonią do nas do pracy nagle ze szpitala a my się martwimy jak idioci a ty sobie zemdlałaś w drodze do domu.Gratulacje, jak mamy być zadowoleni z takiej córki? Życie Cię jeszcze wiele nauczy gówniaro.

-Ale przecież to nie moja wina...

Nagle wtrąciła się mama

-Zawsze miałaś za dużo do powiedzenia, zawsze miałaś jakieś ale. Po kim ty taka jesteś, my staramy się jak możemy a ty co, bujasz w obłokach i nie widać żebyś zajmowała się czymś pożytecznym.

Patrycja stojąc ze łzami w oczach przed nimi ujrzała bardzo dużo kartonów, pierwszą jej myślą było to, że po prostu na dłużej zostaje w szpitalu ale to co się dzieje nie było takie kolorowe. Tata nagle rzucił jakby nic się nie stało 

-Krótko, stwarzasz okropne problemy i narażasz nas na wysokie koszta. Nie możemy sobie na to pozwolić. Więc musimy Cię oddać do domu dziecka, tam się dużo nauczysz i zobaczysz co to życie.

Patrycja z kamienną twarzą stała jakby świat się kończył. Rodzice nigdy jej nie rozpieszczali a to, że niby stwarza problemy to kłamstwo. W domu robiła zawsze wszystko co jej kazali bo traktowali ją jak służącą, w szkole nie stwarzała żadnych problemów. Czuła jak łzy ciekną po jej twarzy i spadają na jej koszulkę. Postanowiła, że skoro i tak pewnie rozmawia z nimi ostatni raz to wypadałoby coś powiedzieć. Załamanym głosem rzekła:

-Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że będziecie aż tak pragnęli się mnie pozbyć. Jesteście najgorszymi ludźmi jakich poznałam. To nie ludzkie żeby matka chciała bez uronienia łzy tak po prostu oddać swoje dziecko. Z resztą ojciec nie lepszy, czasem widziałam cię 3 razy w tygodniu bo wiecznie byłeś w pracy. Mimo wszystko dziękuję wam za każdy uśmiech, choć z waszego powodu rzadko pojawiał się na mojej twarzy...

Rodzice wyszli bez słowa i zostawili ją tam samą. Patrycja usiadła na ziemi wyjąc głośno...

Deansy Parson

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz